„Witnicki Flesz” 8/2020
Miasto z tradycją powinno posiadać ratusz, mury obronne i pręgierz. Ratusz, a jakże, mamy. A co z resztą?
Czasami na spotkaniach z dziećmi pytam: „Powiedzcie mi, którędy przebiegał mur obronny, który widzimy na herbie naszego miasta?” Młodzi witniczanie proponują różne miejsca, wszystkie ich koncepcje są ciekawe. Szkoda tylko, że w średniowieczu wieś Witnica… żadnych fortyfikacji nie posiadała, a prawa miejskie zdobyła w 1935 r. Zaś okazały „zębaty” mur w herbie to pamiątka po miejscowych cegielniach. Najstarsza wzmianka o takiej firmie pochodzi z 1589 r.
Działało ich w czasach niemieckich kilka, bywały uwieczniane na pocztówkach. Najstarsza w naszej kolekcji to wydana przez Paula Schroetera kolorowa chromolitografia z 1904 r. Zawiera trzy okienka, z których największe przedstawia cegielnię.
Druga pochodzi z 1912 r., a wydał ją miejscowy fotograf Hans la Roche. Pokazuje zakład Hermanna Strunka. Zamieszczona na niej grafika została również wykorzystana na papierze firmowym.
Ostatnia witnicka cegielnia zaprzestała produkcji w 1999 r. Zadecydował brak rentowności i wyczerpanie się złóż gliny.
Jedyne mury obronne widnieją w herbie i symbolicznie w Witnickim Parku Drogowskazów. Stoi w nim instalacja „Twierdza”, która ma formę muru obronnego. Umieszczono na nim nazwy miejscowości o tematyce wojennej: Twierdza, Tabory, Miecze, Katiusza itp. Jak na budowlę militarną mur jest niezbyt imponujący, ale za posiada własną artylerię w postaci złotej armaty.
Jego dodatkową zaletą jest, że może też być obsadzony przez maluchy, a przedszkole mieści się niedaleko. A co najważniejsze, wykorzystane do budowy cegły były odpadami poprodukcyjnymi witnickiej cegielni. Są niezbyt foremne, ale za to niezwykle twarde.
Potraktujmy instalację „Twierdza” jako „akt sprawiedliwości dziejowej”, bo przecież na fortyfikacje gród nasz ze wszech miar zasługuje.
Pręgierz, inny średniowieczny atrybut miasta, możemy sobie darować.
Władysław Wróblewski