„Witnicki Flesz” 10/2021

Jezioro Wielkie (Grossen See) to ważne miejsce na rekreacyjnej mapie naszej gminy.

 

Na początku XX w. na jego brzegu stała leśniczówka Oberhaide (polska nazwa Kociołek). Po 1918 roku obiekt został przemieniony na zagrodę rybacką, która należała do Juliusa Weise i została uwieczniona na kilku pocztówkach. Na jednej z nich widzimy rozwieszone sieci, na innej ogródek restauracyjny, który poświadcza turystyczne znaczenie jeziora.

Po zajęciu tych terenów przez Armię Czerwoną przez pewien czas rodzina rybaka ukrywała się w leśnej ziemiance. Pewnego dnia nad jeziorem pojawił się samolot, który zrzucił bombę. Niebawem nadjechała ciężarówka, na którą załadowano ogłuszone ryby. Ukrywający się Niemcy również skorzystali na tym „bombardowaniu”.

W połowie maja 1945 r. rodzina ujawniła się i Weise, członek NSDAP, otrzymał od radzieckiego komendanta propozycję „albo będziesz łowił ryby dla nas. albo pojedziesz na Syberię”. Ponieważ zagroda i sprzęt spłonęły, rybak udał się z żołnierzem do gorzowskiej fabryki sieci. Przez miesiąc, do czasów wysiedlenia, pracował na rzecz Armii Czerwonej.

W 1994 r. utworzono wokół tego akwenu Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy ,,Jezioro Wielkie”. Występuje w nim kilkadziesiąt rzadkich i zagrożonych gatunków roślin i zwierząt.

W dół rzeki

Nurtem rzeki Witnej dotrzemy do młyna Udowaldühle (polska nazwa Gółka nie przyjęła się). Miejsce mogło się podobać – rzeczka, staw, zabytkowe dęby… O żołądki i gardła turystów dbała działająca tam gospoda z ogródkiem.

Gółka została spalona przez czerwonoarmistów. Zostały po niej gruzy i kilka mogił na wzniesieniu. Rzeczka jak płynęła, tak płynie, dęby jak szumiały, tak szumią…

Niżej leżało miejsce, które w różnych czasach nosiło różne nazwy. Ostatnią z nich była Papiermühle bei Vietz. Nazwa pochodzi od młyna papierniczego, który z czasem przemieniono na młyn zbożowy. W latach 30. okoliczne grunty zakupił przedsiębiorca Alfred Strunk, który założył tu fermę królików. Hodowano w niej 5 tys. sztuk zwierząt. To miejsce również było często uwieczniane na pocztówkach.

Po wojnie kierownikiem młyna był Edward Reinhardt, który na zlecenie władz powiatowych zbudował w pobliżu ośrodek wypoczynkowy „Leśne Ustronie”.

Dalej rzeczka Witna prowadzi nas nad staw miejski, nad którym również mieścił się młyn, a przy nim kąpielisko. Co można jeszcze powiedzieć na temat tych wód? Że żyje w nich i nad nimi wiele gatunków zwierząt, a króluje jeden:

Na jeziorze w ciemnym borze

I nad strugą, wartką, długą

I nad rzeczką-ledwocieczką,

Co jest cienka jak ołówek,

Wszędzie rządzi klan krzyżówek!

Czasami na witnickim stawie dołącza do nich mandarynka (kaczorek). Zostaje z krzyżówkami przez kilka dni, pozostawiając po sobie piękne, kolorowe wspomnienia…

Władysław Wróblewski